Omnia - czyli piekarnik w kamperze
- Kasia

- 24 lis
- 2 minut(y) czytania

🍳 Omnia - pierwsze kroki
Życie w kamperze ma swój rytm, swoje „smaczki” i swoje ograniczenia… ale ma też coś, czego nie daje większość mieszkań: kuchnię z widokiem na morze, góry albo środek dzikiego lasu.
A w tej kuchni — nasza wierna Omnia, która już stała się częścią codzienności.
Ja dopiero raczkuję, jeśli chodzi o pieczenie w Omni.
Mięso robiłam już kilka razy (i wyszło genialnie!), ale oczywiście — klasyk — zapomniałam zrobić zdjęcia.😄
Dlatego obiecałam sobie, że od dziś będę tu dodawać wszystkie nasze omniowe potyczki, przepisy i małe sukcesy z kuchni w kamperze.
I tak właśnie zaczęłam… od ciast.
Od czego innego miała bym zacząć , jak nie od czegoś słodkiego? 😄
Powstały dwa ciasta — jedno jasne, waniliowo–malinowe z kokosową posypką, a drugie mocno czekoladowe, brownie z malinami, jak z dobrej kawiarni, tylko pieczone na kuchence gazowej w środku naszego domu na kółkach.
💛 Dlaczego tak bardzo spodobało mi się piec w Omni?
1. Bo jest prosto.
Nie mam miksera, a i tak wszystko robię w kilka minut.
Wlewam, mieszam widelcem (tak WIDELCEM), zamykam i gotowe. A w kamperze czas i prostota to złoto.
2. Bo Omnia genialnie zastępuje piekarnik.
Mimo że ma tę charakterystyczną „dziurę” w środku, to naprawdę można w niej zrobić większość rzeczy — od ciast, przez mięsa, po zapiekanki.
I to bez zajmowania dodatkowego miejsca w kamperze.
3. Bo daje klimat domu.
Nieważne, czy stoimy w Norwegii, Grecji czy na końcu świata — zapach pieczenia zawsze daje ciepło.
4. Bo zawsze wychodzi coś wyjątkowego.
Nie ma tu perfekcji kuchennej jak z telewizji — jest charakter, smak i efekt, który wygląda inaczej za każdym razem, ale zawsze cieszy.
5. Idealne na trasie, kiedy chce się coś szybko przekąsić
Jak tylko ciasto z Omni jest gotowe, to podczas jazdy jest świetną opcją na szybkie „coś słodkiego” między jednym a drugim przystankiem. Nie trzeba nic szykować — po prostu kroję kawałek i mamy domowy smak w drodze.

✨ To dopiero początek mojej przygody z Omnią i pieczeniem w kamperze.
Uczę się metodą prób, błędów, przepisów "na oko" i… słodkich sukcesów, które znikają szybciej, niż zdążę zrobić zdjęcie.
Ale właśnie w tym jest magia — wszystko powstaje tu i teraz: na małej kuchence, z widokiem, który zmienia się każdego dnia.A ja będę dodawać tu kolejne przepisy, pomysły i moje ulubione „omniowe” triki, żeby pokazać, że w kamperze można ugotować naprawdę wszystko.
Jeśli kochacie minimalizm, prostotę i jedzenie zrobione z sercem — to rozgośćcie się.
To dopiero pierwszy rozdział.




Komentarze